piątek, sierpnia 03, 2012

informacja

Pewnie wiele z was zastanawia się, dlaczego do tej pory nie dodałam nowego rozdziału. odpowiedź jest prosta: brak czasu. są wakacje, więc prawie cały czas nie ma mnie w domu, a jak jestem, to oglądam mecze siatkarzy na IO. mam nadzieję, że wena mnie nie opuści i do 20 sierpnia pojawi się nowy rozdział. Napisanie   tego odcinka jest o tyle trudne, że muszę Wam trochę informacji z przeszłości bohaterki wyjaśnić, a muszę to zrobić tak, żeby nie napisać od razu, wszystkiego, bo wtedy to równie dobrze mogłabym skończyć to opowiadanie.
Od razu informuję, że wszystkie linki do blogów, które były na onecie, a zostały przeniesione poprawiłam. Dodam od razu, że nie informuję o nowych rozdziałach na gg, ponieważ strasznie mi szwankuje a nie mam czasy naprawić, tak więc będę powiadamiać w komentarzach.
Pomyślałam, że aby lepiej czytało się Wam rozdziały, będę dodawać playlistę.
Love you all.


poniedziałek, lipca 09, 2012

dos


- Taaaak? - odebrałam telefon od kochanego braciszka, Ikera. - Cholera, ty głupku, jest dopiero 8.30! Nienormalny jesteś?
- Też cię kocham. a teraz do rzeczy, posłuchaj. Znasz bardzo dobrze polski i hiszpański, prawda? -Mhmmm - odpowiedziałam mu. - I co w zwiazku z tym?
- Nie masz jakiejś roboty przez najbliższy miesiąc? - zapytał z nadzieją w głosie. - Ej, ty głupku, głośniej, bo nie słyszę. Gdzie ty kurwa jesteś?
- Ej, wyrażaj się. Jestem na lotnisku w Madrycie za 15 minut lecimy do Gdańska, a tłumacz się rozchorował no i jestes ostatnią deską ratunku.
- Chyba cię porąbało braciszku. Miesiąc z Wami? Wole uciekać przed kanibalami w puszczy amazońskiej. Moja psychika ucierpiała po Mundialu.
- Błagam cię... dostaniesz dużą wypłatę...
- Jak dużą? - od razu wstałam z łóżka. Kasa była mi potrzebna , i to bardzo.
- Nie wiem, ale mało ci za rolę tłumacza nie dadzą. I spotkasz się z Sarą.
- Okej... kiedy mam być? Co? Za dwie godziny? Tak, już się zbieram.

  Dwie pary dżinsów, jedna bluza, cztery tiszerty, leginsy, conversy, vansy, bielizna, krótkie spodenki, kosmetyki i jestem gotowa. PKS za pół godziny odjeżdża z dworca, kurde, dwie godziny to mało. Chyba się spóźnię.
 Kiedy już byłam w autobusie, wysłałam Ikerowi sms'a, że spóźnię się godzinę. Ten stary złom jedzie tak, jakby chciał, a nie mógł. Jak jechaliśmy 'siódemką', to myślałam, że się rozpadnie na środku drogi. Po czterech (!) godzinach wysiadłam w Gniewinie. Taszczyłam tą ogromą walizkę kilometr! W końcu dotarłam na miejsce. Weszłam do holu, i od razu rzucił się na mnie Ramos z Torresem. Mundial mi się przypomina.
- Cześć wszystkim - przywitałam się grzecznie. Było parę nowych twarzy: Jordi Alba, Juanfran i Cazorla. W tym momencie Arbeloa podszedł do mnie z miseczką truskawek. - Jedz, polskie - uśmiechnął się do mnie.
- Dzięki - wzięłam dwie. Były przepyszne. -Dzień dobry, trenerze - powiedziałam podchodząc do stolika, przy którym siedział trener ze swoimi asystentami. Chwilę pogadaliśmy i wróciłam do piłkarzy. Przy brzegu stolika siedział Jordi Alba.
- Cześć, Klaudia - powiedziałam dając piłkarzowi rękę. - Jordi - przedstawił się. Dosiadłam się do stolika, siadając na przeciwko niego. Fabregasowi zabrałam jego sok pomarańczowy, ale nim zdążył coś powiedzieć, naplułam do szklanki. - Moje! - krzyknęłam. Iker tylko pokręcił głową. Nadszedł czas kolacji. Tak się złożyło, że przy stole znowu siedziałam na przeciwko Jordiego. Zjadłam dwa tosty, popiłam je kawą i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam długi prysznic, wypakowałam ubrania z walizki do szafy i położyłam się spać.
 Rano Iker wpadł do mojego pokoju o ósmej.
- Naprawdę cie popierdoliło, bracie.
- Oj nie gadaj tylko wstawaj, trener nie lubi spóźnialskich.
- Jakoś na mundialu spałąm do dwunastej i było dobrze.
- Tylko że teraz jesteś w pracy.
 Założyłam szare dresy, biały tiszert, włosy związałam w koka i pokremowałam twarz. Gotowa zeszłam do restauracji, gdzie było już dużo piłkarzy. Tym razem Jordi siedział na przeciwko Iniesty, który był po mojej prawej stronie, a ja na przeciwko Alvaro. Obok niego usiadł Ramos. No kurczę, sama elita.
- Ale ty jesteś piękna, słoneczko - Ramos posłał mi buziaka w powietrzu.
- Ty, książe ze bajki, przymknij japę.
- Uuu, nadal taka ostra, super - z radości aż zatarł ręce.
- Weź się zamknij bo naprawdę się wkurzę.
- Kurwa, jak ja mam z wami wytrzymać miesiąc?
- Cześć, dziubaski - do stołówki właśnie wszedł Pique. Odwróciłam głowę w jego stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Trwało to może ze trzy sekundy, bo Pepe Reina rzucił we mnie truskawką.
- Nie żyjesz! - krzyknęłam i zaczęłam go gonić. Biegaliśmy jak wariaci z pół godziny, super, przez niego nie zjadłam śniadania, a musiałam jechać na trening, bo potem była konferencja prasowa.
 W czasie treningu za zgodą trenera wybrałam się do jakiejś knajpy coś zjeść. Zaszłam jeszcze do miejscowego sklepu po gumę i wróciłam na trening. Potem szybka konferencja i do hotelu na obiad. Ponieważ nie byłam już głodna, poszłam do mojego pokoju. Później była przeeepyszna kolacja. Ja oczywiście wychodziłam jako ostatnia. No, prawie. Gdy właśnie wchodziłam do holu, ktoś położył mi rękę na ramieniu.
- Jejku, Gerard, nie strasz mnie - powiedziałam, gdy się odwróciłam. A gdy spojrzałam w jego oczy, wszystko wróciło...

czwartek, lipca 05, 2012

uno.


 Ona. Nieszczęśliwa miłość, wykorzystanie. Niechętna do poznania nowego chłopaka.
 On. Zraniony przez kobietę, nie chce wiązać się na stałe z inną.
Połączy och wielka miłość, jednak zanim to nadejdzie, przejda długą drogę.

WSTĘP

hej :) jestem nela. mój blog będzie dotyczył reprezentacji Hiszpanii i EURO 2012. kiedyś już pisałam bloga, na blox'ie. jeżeli ktoś jest zainteresowany, to mogę dać linka do poczytania historii o piłkarzach FCB. 
 Dziś lub jutro postaram się dodać prolog. Mam nadzieję że będzie się podobać. 
xxx.